Według ekspertów uczestniczących w dochodzeniu prowadzonym przez NBC4 Południowej Karoliny, Rząd Stanów Zjednoczonych celowo ukrywał katastrofę nuklearną najgorszą w dziejach Stanów Zjednoczonych, która wystąpiła w 1959r na północ od miasta Los Angeles . W jej wyniku wyciekła do atmosfery duża ilość emitentów promieniowania Beta i Gamma. Szacuje się, że promieniowanie przekroczyło 300 razy dopuszczalne normy, teren jest skażony do dziś. Koncern Boening, będący aktualnie właścicielem tego terenu do chwili obecnej nie wywiązał się z obowiązku dezaktywacji terenu, a było to jednym z warunków dostania tych terenów. W wyniku skażenia nastąpił 60% wzrost zachorowalności na raka na tym terenie. Rząd Stanów Zjednoczonych do chwili obecnej neguje to zdarzenie.
Trwająca tragedia jest jednym z najczarniejszych demonów Ameryki, napędzanym przez dogmatyczny militaryzm i agresywny korporacjonizm, a próby tuszowania zdarzenia przez Rząd USA i różne korporacje są zdumiewające.
W 1947 – dwa lata po tym jak Stany Zjednoczone dopuściły się ludobójstwa, zrzucając dwie bomby atomowe na Japonię, – korporacja North American Aviation utworzyła 2.800 akrowy poligon testowy broni jądrowej w Ventura County, ( położonej zaledwie milę od San Fernando) i Simi Dolin – dwie sąsiadujące doliny położone na północ i północny-zachód od miasta Los Angeles. North American Aviation zbiło kapitał podczas II wojny światowej, kiedy to wyprodukowało więcej samolotów niż jakakolwiek inna firma i wystartowało jako pierwszy, mocny gracz w powstającym lobby przemysłu wojskowego Ameryki. Jednym z wskaźników jej ekspansji była budowa w Santa Susana Polowe Laboratorium (SSFL), w którym naukowcy wykonywali próby jądrowe o najwyższym stopniu tajności z udziałem rakiet, pocisków i inżynierii energii jądrowej.
Przez dwanaście lat, wszystko szło gładko, ale w dniu 1 lipca, nastąpił wyciek promieniowania wysokiego poziomu z Eksperymentalnego Reaktora Sodowego (SRE). Pracownicy usuwali zanieczyszczenia, zatrzymując i uruchamiając reaktor przez dwa tygodnie. W dniu 13 lipca, jednak sytuacja stała się znacznie bardziej tragiczna: wystąpił wzrost mocy w jednym z reaktorów jądrowych, a pracownicy nie byli w stanie go wyłączyć.
Komisja Energii Atomowej ogłosiła komunikat o zdarzeniu w sześciu tygodni po incydencie, że była “awaria elementu paliwowego” – podając, ze wystąpiła drobna stłuczka – jednocześnie informując, że nie ma skażenia promieniotwórczego zagrażającego okolicznym terenom. Było to sprzeczne z faktem, że gdy ponownie uruchomiono reaktor w dniu 15 lipca, poziom promieniowania przekroczył zakresy pomiarowe, wskazując na drugi wyciek promieniowania. Był on jeszcze bardziej skoncentrowany. Obywatele byli nieświadomi tych faktów i podanie powyższej informacji do publicznej wiadomości zostało przyjęte bez podejrzeń.
W rzeczywistości wyciek trwał jeszcze 17 lipca. Wewnętrzna utajniona notatka rządowa stwierdza, że nie był to sporadyczny wyciek przed 13 lipca, ale „… koncentracja w powietrzu nieznanych emitentów beta i gamma spowodowała ponad 300 krotny wzrost promieniowania ponad dopuszczalne normy…”. Notatka ta zaleca „…wyłączenie z użytkowania terenu na którym jest zainstalowany reaktor…”
26 lipca reaktor wyczyszczono z pozostałości uranu, sodu i innych materiałów promieniotwórczych i poddano badaniom. W październiku sfilmowano „odzyskanie” reaktora, po czym go rozebrano. Teren pobieżnie sprzątnięto.
Prawdę udało się ukryć do 1979r, Wtedy studenci pracujący w archiwach Komisji Energii Atomowej odkryli dokumentację zdarzenia i przekazali mediom. W tym samym czasie nastąpił wyciek z raportu Komisja NBC4 z którego wynikało, że w 1959r nastąpiło częściowe stopienia rdzenia.
Wyciek promieniowania w 1959 roku (i brak wystarczającego oczyszczenia) nie była bez znaczenia. 1989 roku badania Departamentu Energii wykazały, że występuje promieniowanie gleby, wód gruntowych i podłoża skalnego na szczycie wzgórza – stwierdzenie tym bardziej niepokojące, gdy weźmie się pod uwagę początkowe obawy North American Aviation na temat lokalizacji: że wzorce pogodowe wskazują na możliwość przenoszenia zanieczyszczenia poza miejsce zdarzenia.
Badanie z 1997 roku wykazało wzrost zachorowalność na raka wśród pracowników SFFL. Badanie ziemi wykonane w 2009 roku przez Agencję Toksycznych Substancji i Rejestru Chorób (ATSDR, oddział CDC) wykazało “obszary podejrzane” w miejscu, gdzie był reaktor. Badanie to jednak sugeruje, że nie wpływa to na zdrowie mieszkańców w pobliżu (co ciekawe, CDC przyznaje rekompensaty dla osób, które pracowały w SSFL przed, w trakcie, jak i po 1959 roku kryzysu i mają rozwiniętą formę raka).
W 2007 r Universytet w Michigan przeprowadził badania – zlecone przez ATSDR,( twierdzącego w 2009r że znaleziono tam żadnego ryzyka zachorowań) – które wykazały że ilość zachorowań raka wzrosło aż o 60% na obszarach otaczających SSFL. NBC4 zidentyfikowało niezliczonych mieszkańców dotkniętych rakiem, którzy są przekonani, że ich zamieszkiwanie blisko SSFL doprowadziło do poważnych problemów zdrowotnych.
Oto fragment końcowego raportu NCB4:
“Oprócz promieniowania, dziesiątki toksycznych substancji chemicznych, w tym TCE i nadchlorany, były wydalone w powietrze i opadło na ziemię dostając się do wód gruntowych i powierzchniowych w wyniku tysięcy testów rakietowych przeprowadzonych w laboratorium Santa Susana pola od 1950 do 80s. Testy zostały przeprowadzone przez NASA, i przez Rocketdyne na zlecenie rządu.
Według badań federalne finansowane uzyskanych przez I-Team “emisje związane z badań silników rakietowych” mogło być wdychane przez mieszkańców “West Hills, Bell Canyon, Dayton Canyon, Simi Valley, Canoga Park, Chatsworth, Woodland Hills, i hidden Hills “.
Co gorsze, niektóre analizy wykazują, że promieniowanie jest wyższe, niż agencje rządowe są skłonne uznać.