Według oficjalnych statystyk w ciągu pierwszych 10 dni po awarii, na skutek promieniowania odnotowano 35 przypadków śmiertelnych, natomiast w trakcie budowy sarkofagu zginąć miało kolejnych 11 osób.
Zdecydowanie inne są szacunki organizacji ekologicznych, według których liczne raporty wskazują, że bezpośrednio przy usuwaniu skutków katastrofy w Czarnobylu śmierć mogło ponieść nawet 4 000 osób. Ponadto do roku 2005 zmarło już około 20 000 likwidatorów, którzy na tą chwilę powinni mieć nie więcej niż 55 lat.
Najnowszy raport ONZ określa, że na przestrzeni 25 lat od wybuchu reaktora jądrowego w Czarnobylu ostateczny bilans wszystkich ofiar wyniósł 62 osoby. Statystyki dotyczące awarii bardzo długo były skutecznie tuszowane najpierw przez rząd Radziecki, później przez władzę Rosji i Ukrainy. Przykładem licznych zatajeń i machinacji jakich się dopuszczano, może być przykład grupy pilotów, która między 27 kwietnia, a 18 czerwca dokonała setek przelotów zrzucając nad reaktor tysiące ton piasku, ołowiu i innych materiałów. Kiedy stwierdzano u nich objawy choroby popromiennej, byli wysyłani do Moskiewskiego szpitala nr 6, który jako jedyny w Związku Radzieckim przystosowany był do leczenia szkodliwych skutków promieniowania. Umarło tam w sumie 600 lotników, ale nie łączono tego faktu z awarią w Czarnobylu. Przemilczano również śmierć wielu górników, których zadaniem było podkopanie się bezpośrednio pod reaktor nr 4.
Ofiarami są również wszyscy przymusowo przesiedleni mieszkańcy całej 30-kilometrowej strefy wykluczenia wokół Czarnobylskiej elektrowni atomowej. Problemy psychiczne związane z tym wydarzeniem niejednokrotnie powodowały depresję, pchając ludzi w alkoholizm. Nie prowadzono niestety żadnych badań na tym polu. Liczbę wykonanych w tym czasie na terenie całej Europy aborcji spowodowanych strachem i niewiedzą o wpływie promieniowania na ciąże według różnych szacunków można liczyć w dziesiątkach tysięcy.
Istotny wpływ na temat uświadomienia społeczności międzynarodowej o kłamstwach dotyczących prawdziwej liczby ofiar katastrofy w Czarnobylu miała Ałła Jaroszyńska, ukraińska polityk i dziennikarz. Od początku nie wierzyła w oficjalnie podawaną przez rząd statystykę. W roku 1990 udało jej się wykraść tajne dokumenty przeznaczone jedynie dla członków Komitetu Centralnego. Dane tam zawarte opisała w opublikowanym na zachodzie artykule: „Forty secret protocols of the Kremlin wise men”. Mowa tam między innymi o dziesiątkach tysięcy hospitalizowanych już w pierwszych tygodniach od awarii i mającej wtedy miejsce bezprecedensowej manipulacji. Kiedy zaczęło zgłaszać się coraz więcej osób z objawami choroby popromiennej w obawie przed paniką, natychmiast zwiększono dopuszczalną dla człowieka maksymalną dawkę napromieniowania niemal pięciokrotnie!
Spowodowało to, że szpitale opuściły tysiące ludzi wciąż wymagających opieki medycznej. W sierpniu 1986 roku na pierwszej międzynarodowej konferencji poświęconej skutkom atomowej katastrofy, Walery Legasow oszacował liczbę śmiertelnych nowotworów, które mogą rozwinąć się w przyszłości w wyniku awarii w Czarnobylu na ok. 40 000. Wartość ta okazała się nie do przyjęcia przez zachodnich dygnitarzy silnie lobbujących na rzecz dobrego imienia energii jądrowej. Ostatecznie na skutek nacisków zachodnich państw szacunki dotyczące liczby nowotworów zostały zmniejszone do 4 000 i to właśnie tą wartość najczęściej można dziś spotkać przy okazji omawiania nowotworowych mutacji będących echem Czarnobyla. Za dążenie do prawdy, Ałła Jaroszyńska otrzymała w 1992 roku nagrodę Right Livelihood Award oraz nominacje do Pokojowej Nagrody Nobla.
Radioaktywna chmura powstała po wybuchu Czarnobylskiego reaktora jądrowego przetoczyła się głównie przez Skandynawię i Europę Środkową, docierając również nad Grecję i Włochy. Najbardziej ucierpiały jednak rejony Szwecji i Finlandii. Według badań do dziś odczuwalne są tam skutki wydarzeń z 1986 roku. Raport fińskiej organizacji ds. bezpieczeństwa żywności Evira stwierdził, że na terenie Finlandii w pożywieniu wciąż można znaleźć ślady toksycznych substancji. Zgodnie z badania wykonanym w 2005 roku dopuszczalne stężenie cezu 137 zostało przekroczone u 20% przebadanych ryb i 50% jadalnych grzybów. Pomiary zostały przeprowadzone w południowo-zachodniej części Finlandii, regionie dotkniętym radioaktywną chmurą w największym stopniu.
Źródło: http://wielkaawaria.pl/likwidacja/
Szczęśliwym trafem oficjalnie Polska nie ucierpiała w tej katastrofie. Ale czy na pewno? Dzisiejsze podwyższone tło w Zatoce Gdańskiej ( osobiście sprawdziłem. Pomiar promieniowania gamma w lipcu 2013r w Białej Górze wynosił 0,167uSv ) ma swoją przyczynę w zanieczyszczeniu Bałtyku przez wiatr przynoszący substancje radioaktywne. Pamiętam dziwny deszcz 3 maja 1986r. Stoję w kolejce z córką po płyn lugola. Pogoda, słońce i padający z nikąd deszcz budzący zdziwienie i strach. Psychoza czy naprawdę instynkt mówił że coś jest nie tak. Tyle razy padał deszcz z bezchmurnego nieba, a jednak tylko ten zapamietałem. A za kilka miesięcy akcja badania pracownic urzędu gminy na tarczycę. Było zagrożenie czy nie?
Unono