https://wordpress.com/read/blogs/5856084/posts/416010Dziś bezprecedensowa kampania propagandowa odstrasza nas wszystkich jak króliki. Nie mamy kwestionować codziennego potoku anty-chińskiej retoryki, która szybko prześciga potok antyrosyjskiej retoryki. Wszystko, co chińskie jest złe, klątwa, zagrożenie: Wuhan…. Huawei. Jakie to zagmatwane, gdy mówi to najbardziej niezrównoważony przywódca USA.
Celem są Chiny. Obecnie ponad 400 amerykańskich baz wojskowych prawie otacza Chiny pociskami, bombowcami, okrętami wojennymi i bronią jądrową. Od Australii na północ, przez Pacyfik po Azję Południowo-Wschodnią, Japonię i Koreę oraz przez Eurazję po Afganistan i Indie, bazy tworzą, jak powiedział mi jeden z amerykańskich strategów, „idealną pętlę”.
W Sydney Morning Herald niestrudzony niszczyciel Chin Peter Hartcher opisał tych, którzy szerzyli chińskie wpływy w Australii jako „szczury, muchy, komary i wróble”. Hartcher, który przychylnie cytuje amerykańskiego demagoga Steve’a Bannona, lubi interpretować „sny” obecnej chińskiej elity, do których najwyraźniej jest wtajemniczony. Są one inspirowane tęsknotą za „Mandatem Nieba” sprzed 2000 lat. .
Aby zwalczyć ten „mandat”, australijski rząd Scotta Morrisonawyposazył jeden z najbezpieczniejszych krajów na świecie, którego głównym partnerem handlowym są Chiny, w amerykańskie pociski o wartości setek miliardów dolarów, które można wystrzelić w Chiny.
Nadchodzi kolejna Hiroszima … O ile nie zatrzymamy tego teraz
JOHN PILGER 6 20 sierpnia Kiedy pierwszy raz pojechałem do Hiroszimy w 1967 roku, na schodach wciąż był cień. To było niemal doskonałe wrażenie, jakby człowiek był swobodny: rozstawione nogi, zgięte plecy, jedna ręka przy boku, gdy siedziała, czekając na otwarcie banku.Kwadrans po ósmej rano 6 sierpnia 1945 roku ona i jej sylwetka zostały wypalone w granicie.
Gapiłem się w cień przez godzinę lub dłużej, a potem zszedłem do rzeki, gdzie ocalali nadal mieszkali w szopach.
Spotkałem mężczyznę imieniem Yukio, którego klatkę piersiową wyryto wzorem koszuli, którą miał na sobie, gdy spadła bomba atomowa.
Opisał potężny błysk nad miastem, „niebieskawe światło, coś w rodzaju zwarcia elektrycznego”, po którym wiał wiatr jak tornado i spadł czarny deszcz. „Rzucono mnie na ziemię i zauważyłem, że zostały tylko łodygi moich kwiatów. Wszystko było spokojne i ciche, a kiedy wstałem, ludzie byli nadzy i nic nie mówili. Niektórzy z nich nie mieli skóry ani włosów. Byłem pewien, że nie żyję ”.
Dziewięć lat później wróciłem, aby go szukać, niestety zmarł na białaczkę.
„Żadnej radioaktywności w ruinach Hiroszimy”, napisano na pierwszej stronie The New York Times 13 września 1945 r., Klasyk podszytej dezinformacji. „Generał Farrell”, relacjonował William H. Lawrence, „kategorycznie zaprzeczył, że [bomba atomowa] wytworzyła niebezpieczną, długotrwałą radioaktywność”.
Tylko jeden reporter, Wilfred Burchett, Australijczyk, podjął niebezpieczną podróż do Hiroszimy bezpośrednio po bombardowaniu atomowym, wbrew alianckim władzom okupacyjnym, które kontrolowały „grupę prasową”.
„Piszę to jako ostrzeżenie dla świata” – relacjonował Burchett w londyńskim Daily Express z 5 września 1945 roku. Siedząc w gruzach ze swoją maszyną do pisania Baby Hermes, opisał oddziały szpitalne wypełnione ludźmi bez widocznych obrażeń, którzy umierali z powodu czegoś, co nazwał „dżumą atomową”.
Z tego powodu cofnięto mu akredytację prasową, umieszczono go pod pręgierzem i zniszczono. Jego świadectwo prawdy nigdy nie zostało wybaczone.
Bombardowanie atomowe Hiroszimy i Nagasaki było aktem masowego morderstwa z premedytacją, który wyzwolił broń z wrodzoną przestępczością. Było to uzasadnione kłamstwami, które stanowią podstawę amerykańskiej propagandy wojennej w XXI wieku, rzucając nowego wroga i cel – Chiny.
W ciągu 75 lat od Hiroszimy najbardziej trwałym kłamstwem jest to, że bomba atomowa została zrzucona, aby zakończyć wojnę na Pacyfiku i uratować życie.
„Nawet bez bombardowania atomowego” – podsumował amerykański strategiczny przegląd bombowy z 1946 roku – „przewaga powietrzna nad Japonią mogłaby wywrzeć wystarczającą presję, by doprowadzić do bezwarunkowej kapitulacji i wyeliminować potrzebę inwazji. „Opierając się na szczegółowym badaniu wszystkich faktów i popartym zeznaniami zaangażowanych w to przywódców Japonii, którzy przeżyli, ankieta jest zdania, że… Japonia poddałaby się, nawet gdyby bomby atomowe nie zostały zrzucone, nawet gdyby Rosja nie weszła wojna [z Japonią] i nawet jeśli żadna inwazja nie została zaplanowana ani rozważona ”.
Archiwa Narodowe w Waszyngtonie zawierają udokumentowane japońskie próby pokojowe już w 1943 roku. Depesza wysłana 5 maja 1945 r. Przez ambasadora Niemiec w Tokio i przechwycona przez Stany Zjednoczone dała do zrozumienia, że Japończycy desperacko zabiegali o pokój, w tym „kapitulację, nawet jeśli warunki były trudne”. Nic nie zostało zrobione.
Sekretarz wojny Stanów Zjednoczonych, Henry Stimson, powiedział prezydentowi Trumanowi, że „boi się”, że siły powietrzne USA tak „zbombardują” Japonię, że nowa broń nie będzie w stanie „Pokazać swoją siłę”. Stimson przyznał później, że „nie podjęto żadnych wysiłków i nie rozważano tego poważnie, aby osiągnąć kapitulację tylko po to, aby nie musieć używać bomby [atomowej]”.
Koledzy Stimsona zajmujący się polityką zagraniczną – spoglądając w powojenną epokę, którą wtedy kształtowali „na nasze podobieństwo”, jak to słynne ujął planista zimnej wojny, George Kennan – jasno powiedzieli, że chcą „zastraszyć Rosjan trzymaną bombą [atomową] raczej ostentacyjnie na naszym biodrze ”. Generał Leslie Groves, dyrektor Projektu Manhattan, który wyprodukował bombę atomową, zeznał: „Nigdy nie było z mojej strony złudzeń, że Rosja jest naszym wrogiem i że projekt był prowadzony na tej podstawie”.
Dzień po zniszczeniu Hiroszimy Prezydent Harry Truman wyraził swoje zadowolenie z „ogromnego sukcesu” „eksperymentu”.
„Eksperyment” trwał jeszcze długo po zakończeniu wojny. W latach 1946-1958 Stany Zjednoczone zdetonowały 67 bomb atomowych na Wyspach Marshalla na Pacyfiku: co odpowiada dawce radioaktywności większej niż jednej Hiroszimie dziennie przez 12 lat. Konsekwencje dla ludzi i środowiska były katastrofalne. Podczas kręcenia mojego filmu dokumentalnego The Coming War on China wyczarterowałem mały samolot i poleciałem na atol Bikini w Marshalls. To tutaj Stany Zjednoczone eksplodowały pierwszą na świecie bombę wodorową. Pozostaje zatrutą ziemią. Moje buty zarejestrowały się jako „niebezpieczne” na liczniku Geigera. Palmy stały w nieziemskich formacjach. Nie było ptaków.
Przeszedłem przez dżunglę do betonowego bunkra, gdzie o godzinie 6.45 rano 1 marca 1954 r. Wciśnięto przycisk. Słońce, które wzeszło, wzeszło ponownie i wyparowało całą wyspę w lagunie, pozostawiając ogromną czarną dziurę, która z powietrza jest groźnym widowiskiem: śmiertelną pustką w miejscu piękna.
Opad radioaktywny rozprzestrzenił się szybko i „nieoczekiwanie”. Oficjalna historia mówi, że „wiatr nagle się zmienił”. Było to pierwsze z wielu kłamstw, o czym świadczą odtajnione dokumenty i zeznania ofiar.
Gene Curbow, meteorolog wyznaczony do monitorowania miejsca testów, powiedział: „Wiedzieli, dokąd zmierza radioaktywny opad. Nawet w dniu eksplozji mieli jeszcze możliwość ewakuacji ludzi, ale [ludzi] nie ewakuowano; Nie ewakuowano mnie… Stany Zjednoczone potrzebowały kilku świnek morskich, aby zbadać skutki promieniowania ”.
Podobnie jak Hiroszima, tajemnica Wysp Marshalla była wykalkulowanym eksperymentem na życiu dużej liczby ludzi. Był to Projekt 4.1, który rozpoczął się jako naukowe badanie myszy i stał się eksperymentem na „ludziach narażonych na promieniowanie broni jądrowej”.
Mieszkańcy Wysp Marshalla, których poznałem w 2015 roku – podobnie jak osoby, które przeżyły Hiroszimę, z którymi rozmawiałem w latach 60. i 70. – cierpiały na szereg nowotworów, zwykle raka tarczycy; tysiące już zginęło. Poronienia i porody martwe były powszechne; te dzieci, które żyły, były często okropnie zdeformowane.
W przeciwieństwie do Bikini, pobliski atol Rongelap nie został ewakuowany podczas testu bomby wodorowej. Bezpośrednio z wiatrem w Bikini niebo Rongelap pociemniało i padał deszcz czegoś, co początkowo wyglądało jak płatki śniegu. Zanieczyszczona żywność i woda; a ludność padła ofiarą raka. To jest nadal aktualne.
Poznałam Nerje Joseph, która pokazała mi swoje zdjęcie jako dziecko na Rongelap. Miała straszne oparzenia na twarzy i brakowało jej większości włosów. „Kąpaliśmy się przy studni w dniu, w którym wybuchła bomba” – powiedziała. „Z nieba zaczął spadać biały pył. Sięgnęłam po proszek. Użyliśmy go jako mydła do mycia włosów. Kilka dni później moje włosy zaczęły wypadać ”.
Lemoyo Abon powiedział: „Niektórzy z nas cierpieli. Inni mieli biegunkę. Byliśmy przerażeni. Myśleliśmy, że to koniec świata ”.
Oficjalny film archiwalny Stanów Zjednoczonych, który umieściłem w swoim filmie, mówi o wyspiarzach jako o „podatnych dzikusach”. W następstwie eksplozji urzędnik Amerykańskiej Agencji Energii Atomowej przechwala się, że Rongelap „jest zdecydowanie najbardziej zanieczyszczonym miejscem na ziemi”, dodając: „Interesujące będzie uzyskanie miary absorpcji przez ludzi, gdy ludzie żyją w skażonym środowisko.”
Amerykańscy naukowcy, w tym lekarze, zrobili wybitne kariery, badając „przyswajanie przez ludzi”. Tam są na migoczącym filmie, w białych płaszczach, uważni ze swoimi notatnikami. Kiedy pewien wyspiarz zmarł w wieku kilkunastu lat, jego rodzina otrzymała kartkę z życzeniami od naukowca, który go badał.
Pisałem o pięciu atomowych zerach naziemnych na całym świecie – w Japonii, na Wyspach Marshalla, w Newadzie, Polinezji i Maralingi w Australii. Bardziej niż moje doświadczenie jako korespondenta wojennego, nauczyło mnie to o bezwzględności i niemoralności wielkiej potęgi, to znaczy o potędze imperialnej, której cynizm jest prawdziwym wrogiem ludzkości.
Uderzyło mnie to mocno, kiedy kręciłem w Taranaki Ground Zero w Maralinga na australijskiej pustyni. W kraterze przypominającym talerz znajdował się obelisk, na którym widniał napis: „9 października 1957 r. Eksplodowano tu próbnie brytyjską broń atomową”. Na krawędzi krateru był ten znak:
OSTRZEŻENIE: NIEBEZPIECZEŃSTWO PROMIENIOWANIA
Poziomy promieniowania na kilkaset metrów wokół tego punktu może znajdować się powyżej uznawanych poziomów bezpieczeństwa.
Jak okiem sięgnąć i dalej, ziemia była napromieniowana. Wokół leżał surowy pluton, rozrzucony jak talk: pluton jest tak niebezpieczny dla ludzi, że jedna trzecia miligrama daje 50% szans na raka.
Jedynymi ludźmi, którzy mogli zobaczyć ten znak, byli rdzenni Australijczycy, dla których nie było ostrzeżenia. Według oficjalnej relacji, jeśli mieli szczęście, „odpędzano ich jak króliki”.
Dziś bezprecedensowa kampania propagandowa odstrasza nas wszystkich jak króliki. Nie mamy kwestionować codziennego potoku anty-chińskiej retoryki, która szybko prześciga potok antyrosyjskiej retoryki. Wszystko, co chińskie jest złe, klątwa, zagrożenie: Wuhan…. Huawei. Jakie to zagmatwane, gdy mówi to najbardziej niezrównoważony przywódca USA.
Obecna faza tej kampanii rozpoczęła się nie od Trumpa, ale od Baracka Obamy, który w 2011 roku poleciał do Australii, aby zadeklarować największe nagromadzenie sił morskich USA w regionie Azji i Pacyfiku od czasów drugiej wojny światowej. Nagle Chiny stały się „zagrożeniem”. Oczywiście to był nonsens. Zagrożony był niekwestionowany psychopatyczny pogląd Ameryki na siebie jako o najbogatszy, odnoszący największe sukcesy, najbardziej „niezbędny” naród.
To, co nigdy nie było przedmiotem sporu, to jego sprawność jako tyrana – ponad 30 członków Organizacji Narodów Zjednoczonych cierpiących na amerykańskie sankcje i ślad krwi płynącej przez zbombardowane kraje bezbronne, obalone rządy, zakłócone wybory, ich zasoby zrabowany.
Deklaracja Obamy stała się znana jako „zwrot do Azji”. Jednym z jego głównych zwolenników była jego sekretarz stanu Hillary Clinton, która, jak ujawniła WikiLeaks, chciała zmienić nazwę Oceanu Spokojnego na „Morze Amerykańskie”.
Podczas gdy Clinton nigdy nie ukrywała swojego podżegania do wojny, Obama był mistrzem marketingu ”. Oświadczam jasno i z przekonaniem – powiedział nowy prezydent w 2009 roku – że zobowiązaniem Ameryki jest dążenie do pokoju i bezpieczeństwa na świecie bez broni jądrowej”.
Obama zwiększył wydatki na głowice nuklearne szybciej niż jakikolwiek prezydent od zakończenia zimnej wojny. Opracowano „użytkową” broń nuklearną. Znany jako B61 Model 12, oznacza to, według generała Jamesa Cartwrighta, byłego wiceprzewodniczącego Połączonych Szefów Sztabów, że „zmniejszenie rozmiaru [sprawia, że jego użycie] jest bardziej wykonalne”.
Celem są Chiny. Obecnie ponad 400 amerykańskich baz wojskowych prawie otacza Chiny pociskami, bombowcami, okrętami wojennymi i bronią jądrową. Od Australii na północ, przez Pacyfik po Azję Południowo-Wschodnią, Japonię i Koreę oraz przez Eurazję po Afganistan i Indie, bazy tworzą, jak powiedział mi jeden z amerykańskich strategów, „idealną pętlę”.
Badanie przeprowadzone przez firmę RAND Corporation – która od czasów Wietnamu planowała wojny w Ameryce – nosi tytuł Wojna z Chinami: myślenie o nie do pomyślenia. Autorzy na zlecenie armii amerykańskiej przywołują niesławny okrzyk szefa zimnowojennego stratega Hermana Kahna – „myśląc o czymś nie do pomyślenia”. Książka Kahna „On Thermonuclear War” zawierała plan „możliwej do wygrania” wojny nuklearnej.
Apokaliptyczny pogląd Kahna podziela sekretarz stanu Trumpa Mike Pompeo, ewangelicki fanatyk, który wierzy w „Przeżycie końca”. To chyba najbardziej niebezpieczny człowiek na świecie. „Byłem dyrektorem CIA”, chwalił się. „Kłamaliśmy, oszukiwaliśmy, kradliśmy. To było tak, jakbyśmy mieli całe szkolenia ”. Obsesją Pompeo są Chiny.
Końcówka ekstremizmu Pompeo jest rzadko, jeśli w ogóle, omawiana w mediach angloamerykańskich, gdzie mity i fabrykacje na temat Chin są standardem, podobnie jak kłamstwa na temat Iraku. Zjadliwy rasizm jest podtekstem tej propagandy. Sklasyfikowani jako „żółci”, mimo że byli białymi, Chińczycy są jedyną grupą etniczną, której „aktem wykluczenia” zakazano wjazdu do Stanów Zjednoczonych, ponieważ byli Chińczykami. Kultura popularna uznała ich za złowrogich, niegodnych zaufania, „podstępnych”, zdeprawowanych, chorych, niemoralnych.
Australijski magazyn „The Bulletin” poświęcony był promowaniu strachu przed „żółtym niebezpieczeństwem”, tak jakby cała Azja miała spaść na jedyną białą kolonię pod wpływem siły grawitacji.
Jak pisze historyk Martin Powers, uznając chiński modernizm, jego świecką moralność i „wkład w myśl liberalną zagroził europejskiemu obliczu, konieczne stało się stłumienie roli Chin w debacie o Oświeceniu…”. Zagrożenie przez Chiny mitem wyższości Zachodu przez stulecia czyniło z nich łatwy cel dla przynęt rasowych ”.
W Sydney Morning Herald niestrudzony niszczyciel Chin Peter Hartcher opisał tych, którzy szerzyli chińskie wpływy w Australii jako „szczury, muchy, komary i wróble”. Hartcher, który przychylnie cytuje amerykańskiego demagoga Steve’a Bannona, lubi interpretować „sny” obecnej chińskiej elity, do których najwyraźniej jest wtajemniczony. Są one inspirowane tęsknotą za „Mandatem Nieba” sprzed 2000 lat. Ad nudności.
Aby zwalczyć ten „mandat”, australijski rząd Scotta Morrisona wyposażył jeden z najbezpieczniejszych krajów na świecie, którego głównym partnerem handlowym są Chiny, w amerykańskie pociski o wartości setek miliardów dolarów, które można wystrzelić w Chiny.
Efekt takiego działania jest już widoczny. W kraju historycznie naznaczonym brutalnym rasizmem wobec Azjatów, Australijczycy chińskiego pochodzenia utworzyli grupę straży obywatelskiej, która ma chronić dostawców. Filmy z telefonów pokazują dostawcę, który uderzył pięścią w twarz i chińską parę maltretowaną na tle rasowym w supermarkecie. Od kwietnia do czerwca miało miejsce prawie 400 ataków rasistowskich na Azjatów i Australijczyków.
„Nie jesteśmy waszym wrogiem”, powiedział mi wysoki rangą strateg w Chinach, „ale jeśli [na Zachodzie] zdecydujecie, że tak jest, musimy się bezzwłocznie przygotować”. Arsenał Chin jest niewielki w porównaniu z arsenałem amerykańskim, ale szybko się rozwija, zwłaszcza rozwój pocisków morskich przeznaczonych do niszczenia flot statków.
„Po raz pierwszy” – napisał Gregory Kulacki z Union of Concerned Scientists – „Chiny rozważają postawienie swoich pocisków nuklearnych w stan wysokiej gotowości, aby mogły zostać szybko wystrzelone w momencie ostrzeżenia o ataku… Byłaby to znacząca i niebezpieczna zmiana w polityce Chin… ”
W Waszyngtonie spotkałem Amitai Etzioni, wybitnego profesora spraw międzynarodowych na Uniwersytecie George’a Washingtona, który napisał, że planowano „oślepiający atak na Chiny”, „ze strajkami, które mogłyby być błędnie postrzegane [przez Chińczyków] jako prewencyjne próby wykluczenia ich broni nuklearnej, stawiając ich w ten sposób przed strasznym dylematem „wykorzystaj lub strać” który doprowadziłby do wojny nuklearnej ”.
W 2019 roku Stany Zjednoczone zorganizowały swoje największe pojedyncze ćwiczenia wojskowe od czasów zimnej wojny, z których większość jest ściśle tajna. Armada statków i bombowców dalekiego zasięgu ćwiczyła „Koncepcję bitwy powietrzno-morskiej dla Chin” – ASB – blokującą szlaki morskie w Cieśninie Malakka i odcinającą dostęp Chin do ropy, gazu i innych surowców z Bliskiego Wschodu i Afryki .
Obawa przed taką blokadą sprawiła, że Chiny rozwinęły inicjatywę Pasa i Szlaku wzdłuż starego Jedwabnego Szlaku do Europy i pilnie zbudowały strategiczne lotniska na spornych rafach i wysepkach na Wyspach Spratly.
W Szanghaju poznałem Lijię Zhang, pekińską dziennikarkę i powieściopisarkę, typową dla nowej klasy szczerych indywidualistów. Jej bestsellerowa książka nosi ironiczny tytuł Socialism Is Great! Dorastając w chaotycznej, brutalnej rewolucji kulturalnej, podróżowała i mieszkała w Stanach Zjednoczonych i Europie. „Wielu Amerykanów wyobraża sobie”, powiedziała, „że Chińczycy prowadzą nędzne, stłumione życie, pozbawione jakiejkolwiek wolności. [Idea] żółtego niebezpieczeństwa nigdy ich nie opuściła… Oni nie mają pojęcia, że około 500 milionów ludzi jest wyciąganych z biedy, a niektórzy powiedzieliby, że to 600 milionów ”.
Epickie osiągnięcia współczesnych Chin, pokonanie przez nie masowej biedy oraz duma i zadowolenie ich mieszkańców (mierzone metodami sądowymi przez amerykańskich ankieterów, takich jak PEW) są na Zachodzie świadomie nieznane lub źle rozumiane. Już samo to jest komentarzem do opłakanego stanu zachodniego dziennikarstwa i porzucenia uczciwego reportażu.
Represyjna ciemna strona Chin i to, co lubimy nazywać ich „autorytaryzmem”, to fasada, którą możemy oglądać prawie wyłącznie. To tak, jakbyśmy karmili się niekończącymi się opowieściami o złym super-złoczyńcy, Dr. NO. Nadszedł czas, abyśmy zapytali dlaczego: zanim będzie za późno, aby zatrzymać następną Hiroszimę.